RÓŻOWY ŚLEDŹ | Po raku | kontakt@rozowysledz.pl

To, co mi się przydarza, jest skutkiem moich decyzji. Czasem (często) robię coś głupiego albo coś niepopularnego w oczach innych ludzi. Czasem sama jako niepewny siebie sędzia, oceniam swoje akcje albo decyzje jako niepotrzebne. Skąd to wiem? Moje ciało dostaje lekkiego uczucia niepokoju. Boli brzuch. Jeśli sytuacja przeżywana jest głębiej, lekki ucisk w brzuchu zamienia się mocniejsze drżenie wewnątrz i płytki oddech. Zawsze wydawało mi się, że u każdego z nas stres lokuje się w konkretnych, stałych miejscach w ciele. Kilka lat pakowałam napięcie w okolice wątroby. „Co ci leży na wątrobie?” – kiedyś tak się mówiło w starożytnej Polsce. Ja chowałam w brzuchu wszystkie strachy i zmartwienia. W końcu ciało zareagowało i trzeba było usunąć nowotwór. Przyjęłam to jako oczyszczenie i początek. U mnie to było tak. Ciekawa jestem, jak u Ciebie?

Ciało jest dynamiczne. Ostatnio zauważyłam nową lokalizację, bo przecież nie da się już pakować reakcji stresowych w trzustkę i przewody, których nie ma. Jakaś niekorzystna uwaga z zewnątrz odebrana przeze mnie z uprzejmą miną i umysłową zgodą swobodnie i cicho ląduje w dolnej części kręgosłupa. Ach! Tutaj jeszcze tego było! U innych osób może to być wysypka, migrena, napięcie w części szyjnej kręgosłupa, dziwne tycie, drętwienie barków. Czy to atak paniki? Może wziąć jakieś środki? A może udawać, że tego nie czuję? A może coś zrobić? Widziałam lśniące jak lustro płytki w łazience, wysprzątany jak laboratorium garaż. Jest to jakaś opcja rozładowania napięcia, a przy okazji w domu porządek ☺

Jestem zwolennikiem stosowania różnych metod autoregulacji. Jeśli pomaga spacer albo wybieganie, to cudownie. Jeśli zamiast tego wrzucamy kolejny serial albo używkę, rośnie nam brzuch, maleje zapas alkoholu – hmm … może jednak warto znaleźć odpowiedniego psychologa. Mamy to szczęście, że możemy sprawdzać i wybierać, która terapia nam pasuje. Wcale nie musi to być filmowe leżakowanie na kanapie i odpowiadanie na kłopotliwe pytania terapeuty. Rozsądny specjalista rozpozna i podpowie nam jaka forma terapii może być pomocna. 

Upraszczamy wszystko tak bardzo, że nie pozwalamy sobie na przeżycie tych ciemniejszych momentów…

Uważność ciała i wiedza, że istnieją techniki, które mogę zastosować pomagają. Żeby nie wrzeszczeć, nie odbić swoich pogmatwanych uczuć na innych, nie chwycić za telefon i nie skarcić pierwszej dostępnej osoby z listy najbliższych, albo nie zamknąć się w milczeniu. 

Maria Łukanowa nauczyła mnie klepać się lekko w okolice serca. Trochę jak „moja wina, moja wina” w kościele. Ma to prawdopodobnie zwrócić uwagę ciała na powrót z wycieczki po krainie przyszło-przeszłych zmartwień do „teraz”. 

Klepię się i mówię do siebie: „Jestem. Jest dobrze. To jest do przeżycia.”

To nie jest magiczny sposób. 

Zaskakująco powoduje, że zamiast zrobić dodatkową nieprzemyślaną głupotę w reaktywności na tę, o którą się obwiniam, siadam z filiżanką ciepłego ziołowego naparu na sofie i pozwalam sobie na przeżywanie. Wracam do siebie. 

Warto zobaczyć: 

Instagram Maria Łukanowa

Elaine N.Aron; „Wysoko wrażliwi. Jak funkcjonować w świecie, który nas przytłacza”, JK Wydawnictwo 2017