Myślę o silnych kobietach. Myślę o nich, które w ciągu dnia stają się motywacją dla swoich dzieci, pługiem dla partnerów, inspiracją dla sąsiadek i koleżanek. W nocy nie mogą spać. Często płaczą. Dlaczego? Aj, same nie wiedzą. Tak jakoś. I nawet kiedy, a może nawet bardziej wtedy, gdy infekcja niedoceniania siebie i odstawiania na drugi, trzeci i piąty plan, przekształci się w nowotwór, te kobiety widząc strach w oczach bliskich, wyciągają błyszczący miecz i chronią ich uśmiechem i pocieszeniem. Będzie dobrze.
Wystarczy tylko przyłożyć ucho, żeby usłyszeć między walecznymi słowami silnej kobiety szept: „co z nimi będzie, jak odejdę?”.
Internet jest wypchany kanałami i poradami, jak być silną i niezależną kobietą. Co robić, gdy czujesz to. Jak reagować albo nie, gdy dzieje się owo.
Lekcje medytacji, akceptacji, olewania, odpuszczania, uwalniania, kochania…Jak na dobrym starodawnym targu: dla każdego coś dobrego. Tak sobie radzimy, bo w takim czasie żyjemy i takie mamy metody. Najpierw na to, żeby przetrwać. Dalej, żeby przetrwanie zamienić w jakościowo najlepszą dla nas drogę życia. Kiedyś źródłem energii były spotkania rodzinne, wymiana mądrości międzypokoleniowej. Teraz mamy szybszy, większy i nieco bardziej izolujący świat cyfrowy. I jest nam w tym dobrze.
Obserwuję silne kobiety. Nadal czerpią energię z obecności rodziny, z pracy, z poświęcenia się i misji kapłanek domowych, organizatorek i poganiaczek. I to jest w porządku. Bo w życiu chodzi o przepływ.
Warto zajrzeć:
Joanna Kuciel-Frydryszak, Chłopki, Marginesy 2023
Bernie S.Siegel, Miłość, medycyna i cuda, Dom Wydawniczy Limbus 2011