RÓŻOWY ŚLEDŹ | Po raku | kontakt@rozowysledz.pl

W Białostockim Centrum Onkologii jak zwykle tłum. Ludzie są różni. Pacjenci najczęściej są wyciszeni. Spokojnie siedzą w kolejce albo cicho rozmawiają z kimś obok. Stali bywalcy czują się tu jak u siebie i chętnie pomagają nowicjuszom znaleźć odpowiednie piętro czy pokój. Pomocnicy, czyli osoby towarzyszące, mają więcej energii i są głośni, bo przecież ich świat jest poza tą poczekalnią. Dzwonią, załatwiają sprawy. Nie muszę podsłuchiwać, żeby po kilku minutach już zorientować się czym się zajmują. Czasem myślę, jaka byłabym tutaj jako opiekun. Czy moja praca byłaby też ochroną przed strachem i zakłopotaniem? 

Każdy ma prawo do własnej reakcji w kontakcie z chorym na nowotwór. Gdy byłam po zdrowej stronie lustra, przy pierwszym spotkaniu z moją przyjaciółką-siostrą, która zachorowała na raka mając trzydzieści lat – przyjęłam pozycję zaprzeczającą chorobie i równocześnie gotowej do pomocy. Potem były próby wyrwania bliskich z cierpienia. Boże! Zrobię to i tamto, tylko ich im pomóż. Błagałam i negocjowałam jakbym była Abrahamem. Ale nie byłam. Ludzie odchodzili w cierpieniach, a ja czułam bezsilność i złość. 

Rak nie pyta o wiek. Rak patrzy, jak w ukryciu traktujemy samych siebie.

Gdy przed chorobą spotykałam ludzi, którzy po kilku lub kilkunastu latach od diagnozy nadal korzystali z życia, przyglądałam się im z zaciekawieniem. Czy sobie poradzą? Czy na pewno to nie wróci? Czy jest szansa, że można zachorować na raka jednorazowo i go wyleczyć? Psychoonkolog O.Carl Simonton wraz z żoną Stephanie Matthews-Simonton i zespołem udowodnili, że kompleksowe potraktowanie siebie, a więc też choroby, zwiększa prawdopodobieństwo na jej całkowite wyleczenie. W zachodniej kulturze od wielu lat rozdzieliliśmy to połączenie ciała – emocji – ducha i gdy boli kolano nie kojarzymy tego z konfliktem w relacji z matką. Gdy ktoś zachoruje na raka płuc, od razu tłumaczymy to ilością wypalanych papierosów. Nie zauważamy lęku w tym człowieku. Bez względu na przekonania na temat duchowości każdy ma wybór już teraz wpłynąć na swoje zdrowie za dziesięć lat. Pierwszy krok to akceptacja tego, że to, co się dzieje z naszym ciałem możemy odebrać tylko umysłem, a wszystko, co się dzieje w umyśle odbywa się w świadomości. Innymi słowy – zachorowałam? Jak się czułam tuż przed chorobą? 

Gdy stanęłam po chorej stronie lustra, doświadczyłam od ludzi takich reakcji: 

  1. strachu w oczach 
  2. jakbyś chciała pogadać to jestem
  3. żalu
  4. złości – jak to? Teraz? Dlaczego ty?
  5. kibica – poradzisz sobie
  6. chęci pomocy we wszystkim 
  7. krytyki, że czegoś zaniedbałam w domu i ogrodzie – jako przykrywki zakłopotania 
  8. ciągłego pytania „jak się czujesz?”
  9. pytania o szczegóły choroby (nigdy nie rozumiałam po co na to tracić energię przez kogoś, kto nie jest lekarzem)
  10. wysyłania porad, linków motywujących, metod leczenia. 

Mimo, że na początku moich odpowiedzi zaznaczałam, że miałam szczęście, bo prowadzi mnie z zaangażowaniem świetny zespół Pana Profesora Anatola Panasiuka i moja serdeczna Koleżanka z klasy Marzena, której ufam.  

Proszę, nie zrozumcie mnie na opak. Doceniam i jestem szczęśliwa otrzymując troskę i każde dobre słowo.  Część z tych reakcji jednak odbierałam intuicyjnie jako niską energię i uciekałam od jej przyjęcia. Choroba to brak wewnętrznej energii, więc proszę, zanim będziecie się bać, martwić, czuć żal, radzić – zapytajcie siebie po co to robicie. Zapytajcie też chorego, czy chce żebyście swoim martwieniem się odbierali mu/jej resztki energii. 

Myślę, że najfajniejsza jest łagodna prawda.

Słowa, które powtarzałam sobie i innym na początku choroby pochodziły od mojej innej Koleżanki z Liceum. Siedząc w szpitalnym korytarzu Marta powiedziała: 

„Wiesz co Baśka? Los dał Ci najlepszy prezent teraz. Musisz się nauczyć, jak zatroszczyć się o własne życie na serio.”

Warto zajrzeć do:

Powrót do zdrowia, O.Carl Simonton, Reid Henson, Brenda Hampton

Przywracanie zdrowia, David R.Hawkins

http://www.sniadecja.pl/wards/oddzial-gastroenterologii-hepatologii-i-chorob-wewnetrznych-z-osrodkiem-diagnostyki-i-leczenia-endoskopowego/

https://www.totalna-biologia.pl/choroby

5 komentarz

  1. Pierdolisz Baśka tu strasznie.Całe życie byłaś egoistką wpatrzoną w siebie.Zawsze otaczali cię ludzie,ale ty miałaś ich gdzieś.Nigdy nie miałaś czasu ,nie szanowałaś czasu innych.Lekceważyłaś uczucia.A teraz niby choroba cię zmieniła???Dalej jesteś wpatrzoną w siebie.Gdybyś była w tej chorobie sama ,gdybyś nie była adorowana,to by cię już nie było.Żyjesz dlatego,że inni są dla ciebie ty nigdy nie byłaś dla innych ,byłaś ale z przymusu.

    1. Dziękuję za wpis i uznanie. Proszę o maila ze wskazaniem, które fragmenty są zbyt techniczne. Popracuję nad tym. Pozdrawiam serdecznie Panie Jerzy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *