RÓŻOWY ŚLEDŹ | Po raku | kontakt@rozowysledz.pl

Obojętnie, czy jesteśmy chorzy czy zdrowi, chcemy coś w życiu osiągnąć. Czy znacie to uczucie cofnięcia w środku ciała, gdy chcesz rano wstać pobiegać (ale nie jesteś biegaczem), albo gdy chcesz nauczyć się nowych umiejętności? Wszystko inne jest wtedy bardziej ważne – nawet sprzątanie w garażu lub kuchennych szafkach przemienia się w priorytet. I tak dni mijają na marzeniach. Przecież są obowiązki tak zwanego utrzymania rodziny.

Nie lubię rad, gdy o nie nie proszę. Zwykle znajduję sporo odpowiedzi w książkach.

Clarissa Pinkola Estés w książce „Biegnąca z wilkami” napisała słowa, które często sobie powtarzam, gdy ogarnia mnie strach: 

„Zacznij. (..) Jeśli się boisz niepowodzenia, zacznij mimo to, a jeśli nie można inaczej, to ponieś klęskę, pozbieraj się i zacznij od nowa. Jeśli się znów nie uda, to co z tego? (…) To nie porażka powstrzymuje – to niechęć do zaczyniania od początku powoduje stagnację.(…)

Jeśli obawiasz się, że coś wyskoczy i cię ugryzie, to niech się to wreszcie stanie. (…) Przezwyciężysz to. Strach minie.”

Ciężka choroba, szczególnie ta, która prześlizguje się tuż obok śmierci, jest paradoksalnie początkiem nowego życia. 

Stara ja przed chorobą wszystkiego się bała i nie wierzyła w siebie. Teraz mniej się boję. Nowa ja patrzy w lustro i mówi „Zaczynam.”

Są ludzie, którzy tak umieją od urodzenia. Zawsze im zazdrościłam, że umieją żyć tak naprawdę. Ja tylko reagowałam na okoliczności i nie wybierałam swojego scenariusza. Zwykle czyjaś wersja wydarzeń była ciekawsza i pewniejsza i ważniejsza. 

Teraz próbuję inaczej. Mimo niezrozumienia na twarzach rodziny, decyduję się na zakup na malezyjskich pięknych chust i czepków, którymi chciałabym upiększyć kobiety w czasie chemioterapii. Przed chorobą, gdy widziałam miny dezaprobaty moich bliskich dla moich pomysłów, od razu rezygnowałam z moich planów i pomysłów. Nie są przecież ważne. Albo są głupie i niepraktyczne. Ktoś inny miał prawo do wymysłów. Ja nigdy sobie takiego prawa nie dawałam. Ukrywałam czego naprawdę chcę.  Każdy był ważniejszy niż ja. 

Jak piszą autorzy książki „Powrót do zdrowia” (oryginalny tytuł „Getting well again”), znakomita większość pacjentów onkologicznych to osoby, które w życiu usuwały często lub prawie zawsze swoje potrzeby do kąta. To mili, uczynni nie-egoiści, pełni różnych talentów, gotowi służyć wszystkim oprócz siebie. Choroba okazuje się ich (naszą) jedyną opcją, by pozwolić sobie żyć tak, jak wielu zdrowych potrafi – z zaznaczaniem granic, korzystaniem z uwagi bliskich i realizacją „tak, tego właśnie chcę.” 

Zaczynam nowe rzeczy. Po kolei realizuję moją mapę myśli. Jak już zrobię wszystko, narysuję nową. Najważniejsze dla mnie to wolniej, prościej i w zgodzie z tym, jak się czuję. 

Warto zobaczyć:

Clarissa Pinkola Estés „Biegnąca z wilkami”

https://mapamarzen.info/mapa-marzen/

2 komentarze

  1. Dawaj Basiu! Tak krzyczę patrząc z boku i kibicując Ci w Twoich decyzjach. Odczuwam niezmiennie wdzięczność i zaszczyt, że należysz do moich mentorów w życiu zawodowym.
    Dasz radę! Brawo Baśka!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *