Wczoraj słuchałam rozmowy radiowej na temat konieczności zwiększenia ochrony personelu ratowniczego w Polsce. To głos ratowników po tym, jak jeden z ich kolegów w czasie akcji ratowniczej został zaatakowany przez pijanego pacjenta i niestety zginął. To bardzo smutne, że człowiek od początku swojego istnienia zmienił sposób jedzenia, komfort życia i poziom wykształcenia, jednak nie zmienił nawyku? Instynktu? Pociągu do zabijania?
Pan w wywiadzie powiedział, że społeczeństwo jest bardziej agresywne. Że jest nasilona nerwowość. Ja dopowiadam do jego wypowiedzi, że nieradzenie sobie z życiowymi problemami powoduje zwiększone korzystanie ze środków chemicznych, a te – jak obserwujemy – są często niczym tabletka opętania.
Jestem dla siebie pierwszym obiektem obserwacji zachowań ludzkich. Nie tylko siebie widzę, ale też rozpoznaję, jak czuję się w różnych sytuacjach, gdy przeginam.
Załóżmy: oglądanie seriali. Zauważyłam, że jestem taka, jakie są moje seriale w danym okresie. Chłonę wzorce i słowa, a potem stosuję je w swojej codzienności. Zauważyłam też, że gdy oglądam film w języku, którym się porozumiewam, najprostsze dla przyswojenia są wulgaryzmy.
Dlatego filmy azjatyckie, bo nie mam szans na powtórzenie na przykład koreańskich obelg.

Przekonuję się, że oglądam dany serial ze względu na aktorkę albo na tło gdzie się odgrywa akcja. Ale pod skórą czuję, że to oszustwo, jakie sobie podarowuję za darmo. To takie samo oszustwo, jak dorośli klną albo rozmawiają o seksie, pieniądzach i problemach w obecności bawiących się obok dzieci twierdząc, że dzieci nie rozumieją. Potem mrużą oczy w szoku, że ich dziecko zaatakowało kolegę w przedszkolu albo powiedziało brzydkie słowo.
Jestem dorosła, ale to nie znaczy, że mój umysł nie chłonie ciągle powtarzanych w filmie słów. Nie tylko je absorbuje. Mogę być pewna, że moj mózg je zastosuje w niespodziewanej sytuacji, gdy będę słabiej się czuła w sobie.
Najlepszym ale też najtrudniejszym serialem jest drugi człowiek obok. Wymaga wymiany energii, uwagi, zaangażowania i otwarcia. Często wybieram serial, bo jest tak łatwiej.
Tylko od innych ludzi mam szansę praktycznie nauczyć się nie tylko słów.
Mój serdeczny kolega Krzysztof, obecnie ksiądz proboszcz w białostockiej parafii, kiedyś na oazie wyśmiał mnie, że obieram pomarańcze jak ziemniaki. Było mi przykro, że czegoś nie umiem i że ktoś na to zwraca bezpardonowo uwagę. Chwile później kolega zaproponował, że nauczy mnie innego sposobu. Do dzisiaj, gdy obieram pomarańcze, myślę z wdzięcznością, że mogłam się tego nauczyć od niego. Dzięki Krzyś.