RÓŻOWY ŚLEDŹ | Po raku | kontakt@rozowysledz.pl

Spotkałam ostatnio dwie urocze panie w restauracji Raj w Białymstoku. Nie mogłam oderwać od nich wzroku – były takie promieniste, zaciekawione i radosne. Gdy kelnerka podeszła do nich przyjąć zamówienie, z uśmiechem odpowiedziały, że potrzebują więcej czasu, żeby przestudiować menu. Po kilku chwilach podeszłam do nich, przedstawiłam się i zapytałam, czy mogę mieć z nimi zdjęcie. Na początku lekko speszone, ale nadal patrzyły mi w oczy, zgodziły się na publikację przy tym poście. 

I dodatkowa niespodzianka! Wszystkie trzy jesteśmy Basie. ☺ 

Serdecznie Paniom dziękuję i pozdrawiam ich wnuki, którzy pomogli znaleźć link do bloga. 

W zachodnich społeczeństwach to jest norma – dziadkowie i babcie gawędzą w pubie przy piwku, grają w kręgle, wychodzą z przyjaciółmi do kawiarni.  Polska nadal pod tym względem jest w procesie. Głównym miejscem spotkań są placówki medyczne, gdzie prześcigamy się w liczbie dolegliwości i gramy w „kto ma gorzej.” Na szczęście jako społeczeństwo robimy postępy. Gdy na koncercie, w teatrze, w kafejce widzę ludzi starszych ode mnie przynajmniej o dwadzieścia lat, cieszę się, że nadal korzystają z życia.   

„Nie udała się Panu Bogu starość” – tak mówi społeczny program, który jest nam wbijany do głowy przez lata. Sami się tym karmimy i powtarzamy to naszym dzieciom. Interesujące, że nie tylko starsi ludzie cierpią, gdy są chorzy. Młodsi i dzieci również chorują, a nawet umierają – a jednak nie mówimy, że młodość jest żałosna. 

Starsi ludzie mają blask w oczach. Blask bezpośredniości. Nie omijają wzrokiem, nie udają, że cię nie widzą. Mówi się, że starsi ludzie są jak dzieci. Najczęściej jest to skojarzenie z tym, że trzeba się nimi opiekować, bo są nieuważni i mniej sprawni. Nie przeczę, że warto jest dać seniorom więcej czasu i cierpliwości, a w przypadku trudnych chorób warto znaleźć grupę wsparcia lub prowadzenie przez specjalistów. Jednak ja najbardziej widzę to podobieństwo starszaków i przedszkolaków w prostocie spojrzenia, w braku strachu przed oceną oraz w uśmiechu. Jak pisze dr Hawkins w książce Przywracanie zdrowia „Chociaż raz możemy być tym, kim naprawdę jesteśmy. Wszystko i tak się wkrótce skończy i dlatego już nie musimy się wobec nikogo naginać.”

Moim zdaniem, w Polsce mamy społeczny nawyk: „wiem, że jesteś, ale na niby cię nie widzę.” 

Kilka przykładów. 

Na parkingu ustępuję pola manewrowego i patrzę na drugiego kierowcę z nadzieją na jakiś miły gest podziękowania. Jego skupienie jednak jest silniejsze – kierowca nawet nie zwraca twarzy w moją stronę. 

Stoję do wyjścia w pociągu. Dziewczyna za spuszczoną głową przeciska się bez słowa przede mnie. Jestem słupem? Nie zobaczę jej twarzy ani nie usłyszę „przepraszam”.  Szczerze to nawet nie wiem, jak mam zareagować. Stoję wryta… jak słup. 😂

Kobieta około czterdziestki wchodzi przede mną do przychodni lekarskiej. Drzwi są na samozamykaczu, a ja mam dobry refleks, więc zdążam oprzeć dłoń na szybie i uniknąć zgniecenia nosa. Może tę kobietę boli szyja i bark? Domyślam się, że dlatego nie mogła się odwrócić i przytrzymać mi z uśmiechem drzwi. 

Czasem mam ochotę kupić sobie T-shirt z napisem „widzę cię! Jestem 😃”. W Polsce częściej patrzą poniżej twarzy albo zerkają. 

Idę ze starszą przyjaciółką na kawę. Ona przy balkoniku, ja obok z reklamówką z plastikami do wyrzucenia pod drodze do sortownika. Kolekcja spojrzeń, jakie dostaje balkonik i torebka ze śmieciami jest rekordowa. Nikt nie patrzy w oczy. Wydaje mi się? Czy widzę jednak osąd? 

Moja osiemdziesięciolatka porusza się w tempie żółwia. Nie proponuję jej wózka inwalidzkiego, bo wiem, jakie to dla niej ważne, że idzie sama. Chodnik jest w remoncie, musimy przejść przez parking. Za nami zniecierpliwiony kierowca prawie najeżdża mi na łydkę. Odwracam się i patrzę mu w oczy. Nie spotykamy się wzrokiem, bo trudno mi złapać rozbiegane spojrzenie. Uśmiecham się i lekko kłaniam, przepraszając gestem, że zakłócamy panu jego komfort życia. 

Jestem zdumiona, gdy widzę sprawnych pięćdziesięcio- sześćdziesięciolatków, którzy niby nie widzą, ale jednak gestem i miną pokazują brak zrozumienia i szacunku dla powolnych i zagubionych staruszków. 

Schody, ciężkie drzwi, progi, małe literki, ciche komunikaty w pociągach, wszystko on-line i wszystko szybko …

My przecież nigdy nie będziemy starzy 🤣🤣🤣🤣.

Starszy człowiek widzi siebie i często sam nie akceptuje zmian w ciele i umyśle. Na pewno byłoby mu łatwiej, gdyby dostał akceptację od młodszych. Każdy potrzebuje tego samego komunikatu: „jesteś ważny”.

Starsi ludzie żyją wolniej. Nie chcą być obciążeniem i jak najdłużej chcą sobie sami radzić. Kochają towarzystwo, ale niezręcznie się czują w innych publicznych miejscach niż przychodnie lekarskie. Gdy my siedzimy z telefonami w dłoniach, oni spragnieni życia rozglądają się za rozmówcą. 

Korzystam z okazji wizyty w przychodni i zabieram moją przyjaciółkę osiemdziesięciolatkę na kawę do Kafejeto. Można tam wjechać z chodzikiem, wygodnie usiąść i poczuć energię młodych ludzi. 

W życiu chodzi o wymianę dobrej energii. 

Senior ma dużo ciekawych opowieści i jak dziecko potrafi zachwycić się wyjściem do nowego miejsca. 

Zaproś swojego seniora na kawę. Chociaż raz w miesiącu. 

Warto zajrzeć:

2 komentarze

  1. Jako wnuk jednej z seniorek, bardzo dziękuję. Sprawiła Pani babci dużo przyjemności 🙂

Możliwość komentowania została wyłączona.