Tytuł trochę Halloween’owy. Trochę okrutny – przepraszam, jeśli kogoś dotknęłam.
Ale z drugiej strony – w czasie, gdy potwory, duchy, zombie i sieci pajęcze wystawione są dla dobrej zabawy, gdy katolicy co niedziela albo i częściej patrzą na ukrzyżowanego Boga –
Czym tutaj się przerażać?
“Z perspektywy trumny”Tak nazwałam trening, jaki jest zalecany przez psychoonkologów z tzw. Szkoły simontonowskiej.
Robimy ten trening tak:
Siadamy wygodnie i zaczynamy od spokojnych kilku oddechów. To jest mój obowiązek- oddychać.
Scena pierwsza: diagnoza.
Wyobrażam sobie, że widzę zmartwiona moją doktor onkolog, która nie owija w bawełnę, ale zwykle trudno jest jednak to powiedzieć: markery są niepokojące. Wyobrażam sobie, bardzo szczegółowo: jak jestem ubrana, co odczuwam w ciele? Czy robi mi się gorąco? Czy spociłam się? Czy zabolał mnie brzuch? Czy udaję bohaterkę? Co odpowiadam? Widzę siebie, jak płaczę idąc na parking,
Kolejna scena: umieram.
Obserwuję siebie jakby z kilku kamer. Grymas twarzy? Czy jęczę? Jak oddycham? Czy mnie coś boli? Czy mam drgawki? Czy mam zamknięte oczy? Co widzę? Czy widzę? Gdzie jestem? Takie małe śmierci wielu z nas już przechodziło. Często te wrażenia utknęły w ciele. Tym bardziej warto dokładnie je odtworzyć i to zobaczyć. Psycholodzy zalecają, że jeśli w czasie treningu czujemy się gorzej, należy go przerwać i zwrócić uwagę na coś innego. Choćby wstawić wodę na herbatę i otworzyć dowolną książkę. A potem – znaleźć specjalistę do współpracy. Praca z ciałem to nie zabawa.
Scena trzecia: mój pogrzeb.
Jak w filmach – spoglądam na siebie martwą. Jak wyglądam? Czy nałożyli mi szpilki jak prosiłam? Co czuję w ciele, gdy widzę, jak zamykają wieko? Kogo widzę przy trumnie? Czy jest dużo ludzi czy mało? Co szepczą zebrani? Czy idąc w kondukcie żałobnym gawędzą sobie, bo przecież spotykają się na pogrzebach? Jak odczuwają to wydarzenie? Czy przynieśli prawdziwe czy sztuczne kwiaty?
Scena czwarta: Co się dzieje potem?
Daję sobie dużo czasu, czasem siadam do każdego punktu oddzielnie i robię długie przerwy. Z założenia to ćwiczenie nie jest przyjemne. Niełatwo wyobrazić sobie, w co wierzę. Czy wierzę w duszę czy nie – dla potrzeb tego ćwiczenia wyobrażam sobie, że właśnie robię bilans życia. Skończyło się i teraz układam powoli karteczki „co mi się udało” i „co się nie udało”. Rozkładam je uważnie zastanawiając się nad wynikiem. A może dopisać punktację?
W kolejnym odcinku mówią do mnie, że mam wrócić na ziemię z powrotem do życia. Co wybiorę? Gdzie będę mieszkać? Czy wybieram tę samą rodzinę? Czym się zajmę zawodowo? Jak będę wyglądać? Kim będę? Jaką będę? Nie układam puzzli i nie jestem precyzyjna, więc ten trening jest dla mnie bardzo wymagający. Im szybciej kończy mi się cierpliwość, tym więcej czasu sobie daję na uważne wyobrażenie sobie wszystkich szczegółów.
Lekarze z klinik, które stosują techniki opracowane przez zespół doktora Simontona zaobserwowali, że jednym z efektów tego treningu jest redukcja strachu. Kolejnym owocem jest to, że pacjenci, którzy regularnie ćwiczą, zaczynają zmieniać swoje nastawienie do bliskich, do siebie i w sposób naturalny zwyczajnie odmieniają każdy swój dzień. Wielu z pacjentów żyje dłużej i lepiej.
Mam tylko dzisiaj.
To nie czary-mary ani magiczna chwila, które odmieniają nasze życie. Ta magia już się zadziała. W powracaniu do zdrowia mówi się o treningach. Ci, którzy codziennie zasiadają do pisania piosenek albo nakładają buty i wybiegają na trening, wiedzą o czym mówię.
Oczekujemy, że jedno spotkanie, jedna terapia, jedno przebudzenie spowodują w nas radykalną przemianę. Podskakujemy po rozświetlonej drodze radośnie albo biegniemy plaży. Uśmiech, radość, lekkość. Filmowe obrazki zaprogramowały nas skutecznie. Wyzdrowiałeś z raka? No to cudownie – jesteś silny i już nic cię nie pokona. Okazuje się, że każdy pacjent tak samo boi się wyniku kontrolnej tomografii lub innego badania, jak student wyniku egzaminu końcowego. Ten wynik to nic innego niż ocena, jak systematycznie pracowałam ze swoim ciałem i czy moje treningi wspierają mnie i moich lekarzy w utrzymaniu jakości życia.
Warto zobaczyć:
